...Najszczęśliwsze chwile na farmie, gdy zacząłem dochodzić do siebie, były, gdy po dniu malowania Jeffery tańczył wokół stodoły w cieple zachodzącego słońca (i spojrzenia Almylee), bosy i bez koszuli, z kwiatami wbitymi we włosy, albo gdy wbijał część swojego potężnego ciała w jedną z workowatych sukien Almylee (nie sięgały mu do kolan), i w swych paradnych miejskich trzewikach (rozmiar 46) wykonywał parodię kobiet, które mnie i Leona porzuciły. Z ust jego wydobywał się wtedy potok dystyngowanych słów, niepowiązanych ze sobą niczym, prucz słowa dupek, gówno, głębokie gówno i zasraniec. A potem mówił, że z nami można raz na jakiś czas wytrzymać, ale co miały zrobić one, które miały wytrzymywać z nami cały czas? I patrzył na Almęlee, jakby wiedział, że mówi to o sobie, i obnażał kły i warczał i szczekał na nią, co kończyło się tumultem w ich sypialni, a wtedy Leon i ja wychodziliśmy na łąkę przed farmą ....; |